Nie mam pojęcia, jak do tego doszło. W jednej chwili siedziałem przy stole i wszystko było ze mną w porządku, czułem bicie swego serca, krew pulsującą w żyłach i mięśnie napinające się przy trzymaniu widelca. W drugiej nie pozostało nic. Sądziłem, że umieram. Myślałem, że to koniec. Wydawało mi się, że jestem zawieszony w czasoprzestrzeni, a tamten moment nigdy się nie skończy. Moje serce znalazło się kilka metrów dalej, a ja dostałem bezapelacyjną odmowę powrotu na swoje miejsce. Wszystkie organy zaczęły wariować, gubić się w swojej pracy, odwiecznie ustalonym schemacie działania. Jej zapach kłuł mnie w nozdrza, włosy oślepiały blaskiem, uśmiech przygwoździł do krzesła. Wszystko inne zaczęło blaknąć. Nie widziałem nikogo oprócz niej, nie słyszałem głupawego śmiechu dochodzącego ze stołu Ślizgonów, nie czułem ciepła bijącego od Lily, która siedziała tuż obok mnie. A wiecie co było w tym najgorsze? Że wcale nie chciałem go czuć i wiedziałem, że już nic nie będzie takie samo.
***
Rodzice nadają Ci imię i nazwisko z chwilą urodzin. Nigdy nie rozumiałem staranności z jaką to robią. Wertują godzinami księgi imion, kalendarze i notesy, aby kilka lat później usłyszeć, że chcielibyśmy nazywać się inaczej. Jakby każda literka miała w sobie ukrytą moc, tajne przejście do szczęścia. Mnie postanowili nazywać James. Czasem zastanawiam się, czy byłbym innym człowiekiem nazywając się Eddie albo Jim i czy inaczej potoczyłaby się moja historia. Być może byłbym znacznie szczęśliwy. Kto wie czy nie skończyłbym pod mostem, wyjąc wieczorami z bólu i dławiąc się łzami.
Kiedy byłem małym chłopcem i uczęszczałem do mugolskiej szkoły, na wszelkie pytania o to kim chciałbym być w przyszłości, odpowiadałem bardzo krótko i zwięźle: najpotężniejszym człowiekiem na świecie. Chciałem, abym liczył się tylko ja. Nie lubiłem dzielić się cukierkami. Nigdy nie pozwalałem nikomu pić ze swojej butelki ani nie pokazywałem jak prawidłowo narysować szlaczek w zeszycie. Wydawało mi się, że muszę pracować bardzo wytrwale i ciężko, aby stać się kimś potężnym. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że mając szesnaście czy siedemnaście lat stajemy się egocentrycznymi dupkami, że nikt nie jest w stanie przemówić nam do rozsądku. Wiemy jak to jest być dorosłym. Wiemy jaka jest wartość pieniądza. Zgadnijcie na czym znamy się najlepiej? Na traceniu własnego szczęścia. Żyjesz tak, jak lubisz. Każdego ranka spoglądasz na swoje przystojne odbicie w lustrze. Masz przepiękną dziewczynę, a wygrane mecze Quidditcha stają się rutyną. Jesteś popularny. Do tego stopnia, że wszelką winę za swoje wybryki zrzucasz na Petera, który obrywa szlabanem, ale znosi to dzielnie, byleby nadal się z Wami kolegować. Wydaje ci się, że możesz osiągnąć wszystko. Twoje życie zostało ustalone wiele lat temu. Dom tuż obok siedzib Syriusza i Remusa, rudowłose dzieci, pozycja Ministra Magii. Nie ma takiej mocy, która mogłaby to zniszczyć. Poruszasz się jak pionek po planszy. Od pola do pola. Od celu do celu. Od porażki do porażki. I nagle przychodzi taki dzień, z pozoru identyczny jak wszystkie inne, ale tak naprawdę to on zaważy o przyszłości.
-James... James...
-Och, Lily, jeszcze pięć minutek - odburknąłem cicho, przekręcając się na drugi bok i ignorując chichot dochodzący z boku.
-Ależ James, obiecałeś przecież, że zrobimy coś przed śniadaniem... Pysiu misiu, no - udawany głos Syriusza zadudnił mi tuż nad uchem.
-Mhm... to chodź tu do mnie - mruknąłem zaspany i kompletnie nieświadomy tego, że po raz kolejny mój przyjaciel nabijał się z Evans i jej dogadzania mi.
-Syriusz, kurwa mać! - wrzasnąłem, otwierając oczy pod wpływem głośnego i mokrego pocałunku złożonego na moim policzku.
-Co się stało, Jamesiku? Lilusia nie przyszła cię z rana obudzić? Ojej, jak ty to przeżyłeś. - Pieszczotliwie złapał mnie za policzek, tarmosząc go.
-Bardzo śmieszne, wolę być z Lily niż mieć cztery dziewczyny miesięcznie - odfuknąłem, sięgając po okulary pozostawione na stoliku nocnym.
-Znalazł się książę z bajki! Przyznaj, James, że ta blondynka z szóstego roku jest całkiem niezła...
-Może i jest, ale ja i tak wolę Lily! - dobitnie potwierdziłem swoje uczucia, zerkając kątem oka na zegarek i pośpiesznie wstając z łóżka.
Oddajesz się codziennym, prostym czynnością. Myśl o tym, że każdego ranka robisz to co miliony innych ludzi, nie napawa dumą, ale wszystko wynagradza ci twój widok w białej koszuli i zawadiacki uśmiech. Jeszcze tylko uderzysz Syriusza książką od zaklęć, choć w głębi duszy wiesz, że nie jesteś lepszy. I już jesteś gotowy... Idziesz pewny siebie korytarzem, przy wejściu do Wielkiej Sali czeka na Ciebie ukochana. Puszczasz jej oczko, ona bierze cię za rękę. Puszczasz jej oczko, ona bierze cię za rękę. Całujesz ją tak, że na jej policzkach pojawiają się rumieńce, które tak bardzo kochasz. Powietrze pachnie czymś zaskakującym, jakby zawierało w sobie dozę tajemnicy rozproszoną w mikrocząsteczkach. Zajadasz się potrawami, zanosisz śmiechem, obejmujesz w pasie swoją miłość. Wydaje Ci się, że nie mogłoby być lepiej. Omiatasz wzrokiem wszystko to, co jest twoje. Przyjaciół, Lily, kilkadziesiąt punktów w klepsydrze zawieszonej nad stołem nauczycielskim. Wszystko należy do Ciebie. Cały świat i ty, twoje plany, marzenia. Masz w dupie przeznaczenie. Mugole wierzą w Boga, naiwni w nadzieję, pesymiści w fatum, a ty wierzysz w siebie samego.
-O kurwa... - Ciche westchnienie Syriusza odwraca naszą uwagę od Remusa, który próbuje wyperswadować nam z głowy kolejny głupawy pomysł.Spojrzenia wszystkich kierują się najpierw na Łapę, a później każdy z osobna podąża za jego wzrokiem. Nie tylko my tak postąpiliśmy. Niektórzy milkną, kilku niezdarom wypadają widelce z rąk, dziewczyny czerwienią się w przypływie zazdrości, a ona udając udając niczego nieświadomą, przemierza z tupotem salę, idąc wzdłuż stołów, aby ostatecznie stanąć przed Profesorem Slughornem. Nie zważam na nic. Wszystko przestało się w tym momencie liczyć. Nie wiem jak się nazywa ani kim jest. Chcę jej błękitnych oczu. Błękitu, którego nie widziałem nigdy wcześniej. Jej ciało, jej uśmiech, jej klatka piersiowa, która delikatnie faluje pod wpływem oddechu. Krągłości zarysowane pod króciutką spódniczką i obcisłym sweterkiem. Woń, która otumania moje zmysły. Głowa mi pęka, czuję, jak po skroni spływają mi kropelki potu, koszula przylepia się do ciała, w gardle rośnie gula uniemożliwiająca przełykanie śliny. Kompletnie zamroczony podrywam się z krzesła i idę do przodu. Jeden krok, drugi. Bliżej, bliżej, proszę chce być bliżej, błagam. I nagle...
-James?! Czy ty się dobrze czujesz?! - Drogę zastępuje mi Evans, zaniepokojona moim dziwnym zachowaniem.
-Ja... ja... sam nie wiem... - Potrząsnąłem głową, mając nadzieje, że chociaż to pomoże mi się wyswobodzić z niezręcznej sytuacji.
-Może napiłbyś się wody? Co cię napadło? Nie masz gorączki? - troskliwie przyłożyła mi rękę do czoła, obejmując w pasie i prowadząc w stronę miejsce gdzie wcześniej siedzieliśmy.
-Um, przypomniało mi się po prostu, że nie oddałem wypracowania z zielarstwa i chciałem porozmawiać z Profesor Sprout.
-Ale my nie mieliśmy zadanego żadnego...
-Peter, siedź cicho. Gdybyś był tak pilny jak James, to może pamiętałbyś o pracy domowej. - Łapa jak zwykle potrafił załagodzić sytuację i uciszyć go zanim Lily uznała tę wymówkę za kompletną bzdurę.
-Jesteście dzisiaj jacyś dziwni... - Evans uniosła do góry brwi i popatrzyła na nas podejrzliwie - chodź, Dorcas, czas się zbierać.
***
-To nie jest zabawne, Syriusz. Z nią jest coś nie tak, mówię Ci. - Szukałem jakiegokolwiek potwierdzenia, że ze mną jest wszystko w porządku, a wszystkiemu winny jest zwariowany świat.
-Przyznaj się, że wolałbyś być z nią, a nie z Lily.
-Oj, zamknij się. Kocham Evans i żadna dziewczyna tego nie zmieni. Nie wiemy nawet jak się nazywa, kim jest i po co tutaj przyszła. Myślisz, że będzie nową uczennicą? - spytałem, starając się ukryć nutkę nadziei w swoim głosie.
-Oby - odpowiedział, wchodząc do lochów i puszczając oczko dziewczynie siedzącej po przeciwnej stronie sali.
-Cisza, moi drodzy, cisza! - Slughorn jak zwykle był przewrażliwiony i zadudnił łyżeczką o kieliszek stojący na jego biurku. -Chciałbym wam przedstawić naszą nową uczennicę, a także wychowankę mojego domu. Liczę na to, że przyjmiecie ją niezwykle ciepło. A oto ona, Skye Rosenving! - Uśmiechnął się dobrodusznie i wskazał ręką na dziewczynę, która właśnie przekroczyła próg.
Ktoś sobie ze mnie zadrwił. Do listy zaklęć niewybaczalnych dodałem jeszcze jedno, a jego nazywa w niczym nie przypominała pozostałych. Skye. Słyszeliście kiedykolwiek coś piękniejszego? Dziewczyny zaczytują się w idiotycznych książkach o wielkiej miłości, namiętności, która pojawia się znikąd i ogarnia cię całego. Każda z nich zaczyna śnić o księciu na białym koniu, ale tylko garstka z nich ma świadomość, że on nigdy nie przyjedzie. Trzy godziny i sam stałem się jedną z nich. Nikt nie byłby w stanie jej dorównać, nie rozumiałem, dlaczego ona tak na mnie działa. Nie chciałem wierzyć w bzdurną miłość od pierwszego wejrzenia, ale kiedy skierowała na mnie swoje spojrzenie, myślałem, że wybuchnę. Byłem piorunem, naładowanym energią o niespotykanej masie. Płonąłem, parzyłem, dyszałem. Nikt nie umiałby mnie ugasić. Tylko ona, ale wtedy nie wiedziałem jeszcze, że jej woda będzie dla mnie trucizną...
***
Uff, prolog już za mną. Myślę, że mógłby być lepszy,
ale nie pisałam od tak dawna, że nawet to stanowi
dla mnie wyzwanie. Zapraszam do czytania
i komentowania!
Uff, prolog już za mną. Myślę, że mógłby być lepszy,
ale nie pisałam od tak dawna, że nawet to stanowi
dla mnie wyzwanie. Zapraszam do czytania
i komentowania!
Nie wyobrażam sobie, żeby prolog mógł być jeszcze lepszy. To absolutne arcydzieło!
OdpowiedzUsuńKiedy znalazłam na katalogu Twoją reklamę, wiedziałam, że muszę przeczytać to opowiadanie. Zrobiłaś coś, co nikomu innemu nie przyszło nigdy do głowy: zakochałaś Jamesa w innej dziewczynie.
Autorki tamtych blogów dwoiły się i troiły, żeby wykazać się oryginalnością, wynajdywały nowe choroby, czarnoksięzników i potwory. A wystarczyła nowa dziewczyna, i wszystko jest inne, już w prologu.
To cudowne, że opowiadanie potterowskie potrafi mnie jeszcze zaznaczyć. Odkąd odkryłam blogi, czytam praktycznie tylko opowiadania potterowskie, poznałam więc już całe mnóstwo wersji tej historii. Ale żeby James zauważył inną niż Lily? Tego jeszcze nie było.
I dlatego będę codziennie zaglądała na Twojego bloga i nie pozwolę Ci zakończyć te historii. Dla kogoś z takim talentem w empiku powinna być specjalna złota półka.
Pozdrawiam gorąco.
Och, nawet nie wyobrażasz sobie jak miło czytać taki komentarz. Od razu zebrałam w sobie chęci do dalszego pisania i nie porzucania tego bloga. Nie przepadałam nigdy za typowym schematem Lily i Jamesa, bo kurcze, same wiemy najlepiej, że facetów uganiających się za jedną dziewczyną przez 7 lat praktycznie nie ma. Za to są tacy jak mój James, którego nie można winić za to, że padł ofiarą uroku pięknej dziewczyny. Jeszcze raz dziekuje! :)
UsuńHej! :) Cieszę się, że zaprosiłaś mnie na swojego bloga. Zwykle sceptycznie podchodzę do różnych nowości i czytam tylko to, co dobrze znam, ale jestem bardzo zadowolona z siebie, że porzuciłam stary nawyk i tu weszłam. Przeczytałam prolog i muszę przyznać, że jestem pd wielkim wrażeniem. Doskonale opisałaś uczucia Jamesa, jak i innych nastolatków. Masz rozbudowane słownictwo i wiesz, jak zadowolić czytelnika :) Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się w miarę szybko, bo nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji. Pozdrawiam cieplutko i życzę weny! <3
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-fremione.blogspot.com/
http://ksiegizakazane.blogspot.com/
Dziękuje bardzo :D Nowy rozdział już się pisze, ale ja ciągle czekam na przypływ weny, której niestety w okresie letnim jest coraz mniej. Mam nadzieje, że szybko ona do mnie wróci :)
UsuńO jej! Cudowny szablon, a jeszcze bardziej cudowny jest ten rozdział. Zakochałam się już od prologu i czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział. Kobieto, Ty masz talent! Co do Twojego komentarza na moim blogu to czytasz mi w myślach :D! Ale jaki będzie dokładnie ten parring to zobaczysz :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to tylko przejściowy szablon, ale i tak mi się podoba :D Dziękuję bardzo, prolog nie jest do końca taki jaki bym chciała, ale nie pisałam od bardzo dawna i chyba muszę się w to wszystko wdrożyć. Czekam z niecierpliwością na rozwój Twojego paringu i pozdrawiam! :>
UsuńPiszesz fenomenalnie. Jestem zachwycona. Już bardzo dawno nie widziałam tak bezpośredniego i jednocześnie głębokiego stylu pisania. Masz talent, dziewczyno ! Już dawno nie czytałam nic z perspektywy Jamesa. A to mi się naprawdę podoba. Masz oryginalny pomysł. Lubię tego Jamesa, wiesz? Lubię go, bo nie przedstawiłaś go tylko jako takiego aroganckiego i zadufanego w sobie faceta, jak wszyscy. Ten James ma coś w sobie - jest inteligentny, ma coś w swoim wnętrzu, co nęci. Jestem ciekawa, jak potoczą się ich losy : ) Dodaje do linków i obserwowanych - dziękuje za komentarz na moim blogu : ) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuje, jest mi bardzo miło czytać tyle ciepłych słów! : ) James od zawsze mnie intrygował i nie wyobrażam go sobie jako aroganckiego dupka, chociaż da popalić zarówno Lilce jak i reszcie bohaterów. Mimo wszystko dobry z niego facet i chyba każda dziewczyna chciałaby mieć takiego chłopaka <3
UsuńGenialne *.* Już kocham te opowiadanie, nawet jeżeli to tylko prolog. Jestem ciekawa kim jest ta tajemnicza dziewczyna, wydaję mi się, że mocno zawróci w głowie naszemu Jamesowi.. jednakże co będzie z Lily ? Mam nadzieję, że jej nie porzuci.. chociaż chyba mocno zauroczy się w nowej koleżance. Teraz tylko pytanie ? Kochana kiedy dodasz nowy rozdział? Narobiłaś mi apetytu tym prologiem, gdyż piszesz naprawdę wciągająco , tak że nie da się oderwać szybko wzroku :D Dodaję do czytanych u siebie o oczywiscie wytrwale czekam !
OdpowiedzUsuńwithout-magic.blogspot.com
Nowy rozdział pojawi się już niebawem, ale dopiero wróciłam z moich dwutygodniowych wakacji i nadrabiam wszelkie internetowe, blogowe zaległości :D Bardzo dziękuje za komentarz i faktycznie, Skye zawróci w głowie Jamesowi jak i kilku innym bohaterom, ale to już niebawem :)
UsuńNominuje twojebo bloga do Liebster blog awards. Szczegóły tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://nienawiscklamstwomiloscdramione.blogspot.com/
Tak sobie poszukuję od dość dawna jakiegoś polskiego fanfika o mojej ukochanej parze w nadziei, że znajdę coś, czego nie miałam przyjemności czytać już od jakiegoś czasu. Nie mogę powiedzieć, że znalazłam - nie po prologu przecież i nie po moim ogólnym wrażeniu. Ale mam nadzieję, że wcale nie będzie najgorzej.
OdpowiedzUsuńNajpierw powiem, że zrobiłaś ogromnego ortografa, tak, żebym nie zapomniała. Wyraz w liczbie mnogiej zawsze ma końcówkę -om, nie -ą. ("Oddajesz się codziennym prostym czynnościĄ.") - wdzięczna bym była, gdybyś to czym prędzej poprawiła, a jakże.
Teraz powiem coś o stylu, a potem przejdę do fabuły. No więc. Zaczęłaś niebanalnie i bardzo dobrze, bo jak coś się zaczyna banalnie, to ja czym prędzej uciekam. Niemniej - piszesz, nie wiem, czy zauważyłaś, ale w dość pomieszany sposób. To znaczy masz takie, powiedziałabym, że poetyckie wtrącenia, a później za chwilę wyjeżdżasz z "dupkiem", tak na przykład. Nie zrozum mnie źle - "dupek" nadaje charakteru i sprawia, że całość jest bardziej autentyczna, szczególnie, że tekst piszesz w pierwszej osobie w dodatku jako facet (tu, że oczami Jamesa, masz ode mnie przeogromny plus). Moim zdaniem jednak całość jest dalej pomieszana - albo po prostu brakuje Ci trochę warsztatu, albo nigdy nie zwróciłaś na to uwagi. Wydaje mi się, że taka poetyckość w połączeniu ze zwykłymi, potocznymi wulgaryzmami na przykład wcale nie będzie zła, jeśli tylko wyczujesz, w jakich proporcjach je połączyć. Właśnie - postaraj się te dwa style połączyć, nie pomieszać.
Co do fabuły, to mam nadzieję, że tego nie spieprzysz. :D Chodzi o to, że masz coś oryginalnego - niewątpliwie, ale podchodzę do tego trochę ze sceptycyzmem i lekką obawą. Nie mam nic przeciwko, a nawet kibicuję temu, żeby zaginać nieskalany charakter Jamesa, ale wydaje mi się, że pewnych rzeczy nie powinno się tykać. Nie powinno. No bo okej - ja rozumiem, że może się chłopina zakochać... nie, że może się chłopina zainteresować kimś innym, ale pamiętajmy, że on jednak naprawdę był oddany Lily. No. I tutaj pozwolę sobie napisać, że mam nadzieję, że z Lily nie zrobisz durnej idiotki, co to jest słodka na każdym kroku i dobroć wylewa się jej uszami, i że z Jamesa nie zrobisz jakiegoś absztyfikanta wszystkiego, co się rusza, jakiegoś takiego nielojalnego i tchórzliwego palanta. Zrób z nim wszystko, tylko nie nielojalnego tchórza, błagam. Gdyby taki był, to nie James Potter.
No. Pozwolę sobie dodać do obserwowanych, żeby zobaczyć, co też z tym wszystkim robisz. Zaproszę też do siebie, gdzie na pewno w niedalekiej przyszłości pojawi się fanfik jamely. Do siebie na Niebyt. :)
Pozdrawiam! :)
Bardzo, ale to bardzo dziękuje za komentarz i konstruktywną krytykę. Błąd ortograficzny lecę czym prędzej poprawić i bez bicia przyznaje się, że końcówki wyrazów zawsze były moją słabą stroną. Ciesze się, że przypadło Ci do gustu opowiadanie pisane z perspektywy Jamesa. Lily jest już nudna. Taka sama jak reszta dziewczyn, a Potter to Potter. Od razu rozwieje Twoje obawy i zapewnię, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby nie zrobić z nich przesłodzonych, wyidealizowanych bohaterów. Facetów uganiających się za dziewczynami i jak to sama ujęłaś 'durnych idiotek'. To chyba nie mój typ postaci, nie potrafię odnaleźć się w tego typu bohaterach. Co do mojego stylu, muszę się z Tobą zgodzić. Wiem, że jest on odrobinę pogmatwany i chaotyczny, ale od początku chciałam, aby taki właśnie był. James miał być facetem z krwi i kości. Snującym długie, poważne wywody i przeklinającym w ich połowie, aby wyładować swoją złość. To także kwestia wprawy i ćwiczeń, ale myślę, że wszystko jest do wyszlifowania. Fabuła... Myślę, że w tej kwestii nie mam nic do dodania i powinnaś sama obserwować dalej mojego bloga, a ja liczę na to, że się nie rozczarujesz, chociaż jestem istotą nielubiącą typowych, kanonicznych, przesłodzonych paringów i happy endów. Pozdrawiam serdecznie i na pewno odwiedzę Twojego bloga! :)
UsuńPo przeczytaniu opisu bloga trochę się żem zaniepokoiła, a tym prologiem absolutnie mnie nie uspokoiłaś. Pomysłu na taką historię jeszcze nidy nie widziałam i za cholerę nie mogę się domyślić jak to wszystko się potoczy. Tak, nie mam absoutnie żadnych podejrzeń, ale coś czuję, że im wszystkim łatwo nie będzie ;).
OdpowiedzUsuńTak jak u góry Walkiria (bodajże) napisała udało ci się zrobić coś co nie udaje się większości osób piszących fanfiction dziejące się w czasach Huncwotów. Stworzyłaś coś niezwykle oryginalnego przez pojawienie się tylko jednej jedynej nowej osoby.
Ta Skye to niesamowita dziewczyna musi być. Zastanawiam się tylko czy sama również zwróci na Jamesa uwagę.
O kurcze właśnie mnie naszła wielka refleksja. Jeśli nie będzie endingu James+Lily nie będzie żadnego Harry'ego, a w tym wypadku Voldemort co? O matko teraz będę się cały czas zastanawiać nad tym. Chociaż to tylko moje daleko w przyszłość sięgające pomysły. :D
Z jednej strony szkoda mi Lily, ale jestem skłonna życzyć jej źle byle tylko dowiedzieć jak to wszystko się rozwinie.
Obserwuję i czekam na kolejne.:)
Mój adres zostawię w spamowniku, bo nie chcę ci tu śmiecić.
Spokojnie, spokojnie :D Łatwo im nie będzie to prawda, ale w końcu życie nikogo nie oszczędza. Skye skrywa bardzo dużo tajemnic, o których wkrótce zaczniecie się przekonywać i pomiesza w głowie nie tylko Jamesikowi, który faktycznie będzie biednym chłopakiem. Na pewno zajrzę na Twojego bloga i pozdrawiam serdecznie!
UsuńWitam! Chciałabym poinformować Cię, że twoje zamówienie na szablon zostało zrealizowane :) Zapraszam już teraz do odebrania go!
OdpowiedzUsuńhttp://graphicpoison.blogspot.com/
Hej! Wpadłam do Ciebie przez Graphicpoison. Po przeczytaniu Twojego wstępu jestem w stanie powiedzieć, że na prawdę wciągasz swoim pisaniem. Masz talent i tak jak pozostali nie mogę się doczekać kolejnej części :) Błędami się nie przejmuj (chodź trzeba poprawiać:D)- sama robię błędy, zdaje sobie z tego sprawę, ale one nie zmieniają treści ani fabuły opowiadania :) I tak jak czytałam w jednym z Twoich komentarzy- WSZYSTKO JEST DO WYSZLIFOWANIA!- więc tylko czekać aż się wkręcisz w to wszystko i będzie genialnie :)
OdpowiedzUsuńDodaje do linków :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
-> http://everyone-be-in-love.blogspot.com/
Staram się eliminować błędy, ale jest to mój pierwszy blog od ponad trzech lat i niestety wypadłam z wprawy, a to wcale nie ułatwia mi pisania. Nie poddaje się jednak i będę szlifować swój warsztat, bo przynosi mi to ogromną frajdę i daje satysfakcje! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na pierwszy rozdział, który opublikuje już niebawem! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa Fanfiction.net natknęłam się już na paręnaście opowiadań gdzie James jest sparowany z kimś innym niż Evans. Jednak żadne nie było po Polsku. Dlatego pewnie Twoje opowiadanie robi nie lada furorę.
OdpowiedzUsuńW kwestii oryginalności nie będę się wypowiadała. Jak już wcześniej wspomniałam nie jest to pierwsze tego typu opowiadanie z którym miałam okazję się zetknąć, jednak to zaledwie prolog. Nie wiem w jaki sposób rozwiniesz dalsze wydarzenia i czego mogę się spodziewać. Pozostaje mi jedynie - z nieukrywaną niecierpliwością - czekać.
Sposób w jaki piszesz, to zupełnie inna sprawa. Podejrzewam, że pisząc nawet kolejne szablonowe Dramione lub cokolwiek podchodzącego pod kicz Potterowski, podbiłabyś serca czytelników. Nie piszesz idealnie. Nikt tak nie pisze. Twoje słowa, wyrazy, zdania są... zachwycające, sprawiasz, że chcę czytać ten prolog znowu, znowu i znowu... Nic mnie w nim nie nudzi, chociaż praktycznie znam jego treść na pamięć. Banalne błędy można poprawić, stylu i talentu - nie. A ty uwierz mi masz jedno i drugie.
Życzę powodzenia w dalszej pisaninie.
Pozdrawiam.
[niczego-wiecej.blogspot.com]
Nigdy nie zastanawiałam się chyba nad tym co zrobić, aby moja historia była oryginalna. Uwielbiałam James, a Lily już niekoniecznie. Była zbyt dobra, aby istniała naprawdę. Denerwują mnie takie idealne postacie i moim zdaniem kompletnie nie pasuje do Rogacza, który ma w sobie werwę, jest kopalnią szalonych pomysłów, zaraźliwego śmiechu, a przy tym wrażliwym i pełnym miłości chłopakiem. Rozumiem kanoniczne powiązanie, rozumiem wielką miłość, ale kurcze... czy ktoś znał faceta uganiającego się za dziewczyną sześć lat i pomimo odrzucenia, nie rezygnującego z niej? No właśnie. Bardzo się ciesze, że mój styl przypadł Ci do gustu. Szlifuje go, męczę, wypacam z siebie co tylko się da, aby był lepszy. Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za komentarz! : >
UsuńPierwszy raz czytam o innym połączeniu niż James i Lily. Świetny prolog ciekawe jakie sekrety ukrywa ta dziewczyna i jak to się w ogóle stanie, że James z nią będzie( myślę, że w rozdziale takXXX na pewno będzie) Czekam na kolejną notkę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbroken-heart-ff.blogspot.com
Dziekuje serdecznie, mam nadzieje, że dalsze rozdziały także się Tobie spodobają :D dobrze myślisz, ale wszystko rozwinie się już niebawem! pozdrawiam i na pewno wejdę na Twojego bloga : >
UsuńNapisane bardzo fajnie, to, co lubię najbardziej w narracji pierwszoosobowej to właśnie takie przemyślenia, nie do końca kontrolowany słowotok bohatera.
OdpowiedzUsuńZgrzytnęło mi to trochę przy opisywaniu lekcji eliksirów... a raczej nieopisaniu. Dopiero, gdy nie wiadomo skąd wyskoczył Slughorn, domyśliłam się, że przyjaciele usadowili się w ławkach. Poza tym czytało się dobrze.
Czy fabuła oryginalna...? W pewnym sensie tak, choć mnie na razie przyciągnął głównie styl pisania. Po przeczytaniu kilku tomów "Pamiętników Wampirów" (do serii nic nie mam, choć Elena mnie niesamowicie wkurza) i kilku podobnych książek ("Zmierzch"... i nie tylko :P) zakochanie od pierwszego wejrzenia wydaje mi się denerwujące i oklepane.
Mam nadzieję, że opowiadanie nie będzie dotyczyło tylko paringu, bo myślę, że ludzie się trochę pomylili, uznając, że pisanie fanfiction to głównie szansa na zeswatanie bohaterów, dla których autor nie widział wspólnej przyszłości.
Chociaż... może lepiej, jak to będzie romansik, niż żeby miało się okazać, że Skye jest śmierciożercą/córką Voldemorta/siostrą Snape'a czy kimś takim. Bo TO jest oklepane.
Pełna nadziei,
Pozdrawiam,
Ja
Mam tak naprawdę tysiąc pomysłów na to jak pociągnę całość i jak zakończy się opowiadanie, nawet ja sama nie wiem jeszcze, którą wersje wybiorę :D Mimo wszystko podoba mi się to, bo dzięki temu daje sobie pole do popisu i mogę umieszczać luźne przemyślenia Jamesa. Nie chciałam skupiać się na opisywaniu lekcji eliksirów, bo w końcu prolog to prolog. I tak byłam przerażona, bo przeważnie spotykałam się z króciutkimi prologami, a połowa rzeczy które w nim umieściłam, wydawała mi się niepotrzebna. Bardzo dziękuje za komentarz, pozdrawiam i zapraszam do śledzenia nowości! :)
UsuńBardzo chętnie będę tu wpadać tylko proszę informuj mnie o nowościach, bo nie zawsze jestem w stanie sama na to wpaść :)
OdpowiedzUsuńU mnie news, jeśli masz ochotę to zapraszam- http://everyone-be-in-love.blogspot.com/ :) Pozdrawiam :*
Hej!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba narracja pierwszoosobowa. Co właśnie w niej takie przyciągające to te przemyślenia, czasem nie do końca przemyślana paplanina.
Fabuła bardzo ciekawa i oryginalna. Fajne jest to takie zauroczenie od pierwszego spojrzenia, bo mnie osobiście też by uwiodła niebieskooka dziewczyna hehe :)
Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalsza akcja i co się stanie z Jamesem i tą Skye. Do tego zastanawia mnie jak się cała akcja potoczy, jakie zwroty akcji zastosujesz i tak dalej.
Czuję, że jako czytelnik Twojego bloga w ogóle nie będę się nudzić, więc będę odwiedzać. Poza tym zwróciłam uwagę na szablon, jest piękny. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)http://snowjasminee.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie na blogspotowy-informator.blogspot.com gdzie pojawiły się wyniki głosowania na blog miesiąca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
OMG! *o* uwielbiam to! Kocham Jily, ale miło czasem przeczytać coś innego! Dodaję do linków :)
OdpowiedzUsuń[blake-hogwart]
[street-of-broken-dreams]
Ja nie wiem napisałaś świetny prolog, wstawiłaś go blogspot i zrobiłaś chrapkę na to opowiadanie czytelnikom. A teraz minęło już pół roku a tu ani widu ani słychu a powinno być no ja nie wiem z jakieś 40 rozdziałów. Nie wiem co myślałaś wstawiając jedynie prolog.
OdpowiedzUsuńPowiem ci jeszcze, że podoba mi się twój styl pisania i zasmuciłaś mnie tym co zrobiłaś.
A jakbyś mogła to wyłącz weryfikację obrazkową.
Witam Cię, honey!
OdpowiedzUsuńWow! To jedyne słowo, które opisuje to, co poczułam po przeczytaniu tego prologu. Nie przepadam za prologami o takiej długości, bo zazwyczaj się dłużą i nie mają w sobie nic ciekawego, ale Twój... no po prostu wow! Aktualnie, to Ty jesteś moim wzorem.
Masz piękny, lekki styl pisania, który wciąga. Z każdą linijką tekstu czuję, co raz większą ciekawości. Nawet nie wiesz, jak smutna jestem widząc, że opublikowany został tylko prolog. Powiem Ci tyle. Jeśli kiedykolwiek przeczytasz mój komentarz i dodasz nowy rozdział, to poinformuj mnie o tym, proszę, na moim blogu. Piszę raczej ciekawe, zabawne komentarze (ach ta szczerość!), ale uważam, że to trochę bezsensowne pisać go teraz, skoro nawet nie wiadomo czy zostanie on przez Ciebie przeczytany.
Podsumowując: Ty dodajesz rozdział, ja dodaję komentarz. I to nie byle jaki! Mam nadzieję, że jeszcze tutaj wrócisz. Szkoda, by było marnować taki talent!
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Sophie Casterwill
http://skazane-na-zapomnienie.blogspot.nl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie skomentować, bo chociaż post ma już 3 lata, mam nadzieję, iż autorka jest wciąż aktywna :). Najpierw jednak, jak to ja, wytknę błędy, a co!
OdpowiedzUsuń"Oddajesz się codziennym, prostym czynnością" - "czynnościom". "Końcówkę -om piszemy w celowniku liczby mnogiej rzeczowników wszystkich rodzajów" (za PWN).
"Puszczasz jej oczko, ona bierze cię za rękę." - to zdanie pojawia się w tekście dwa razy obok siebie, ale zakładam, że po prostu się zdublowało?
Uważam (ale to tylko moja subiektywna opinia), że troszkę za dużo w twoich tekstach wulgaryzmów.
Drobna interpunkcyjna uwaga: po myślnikach - spacja.
Z czepialstwa to by było na tyle.
Tekst dobry. Masz wyjątkową zdolność do obrazowych porównań, metafor. Bawisz się nimi, ale robisz to umiejętnie, dzięki czemu tekst nabiera drugiego dna, wydaje się "głębszy".
Czy możemy liczyć na dalsze rozdziały?